Koty niewychodzące

W kategorii NASZE ZWIERZĘTA I MY, dodany czerwiec 4th, 2008

3_koty w drzwiach balkonuKiedy za oknem robi się ciepło i wszystko zaczyna kwitnąć i pachnie wiosną znów zaczynam mieć wyrzuty sumienia z powodu losu moich i wielu innnych kotów niewychodzących. Niby wiadomo, że obecnie życie w miastach jest tak zorganizowane, że wiele kotów musi żyć tylko w domach ponieważ próby wychodzenia na ulicę czy podwórko pełne psów, samochodów i nie zawsze życzliwych ludzi skończyłyby się dla nich tragicznie. A może warto żyć krótko , ale ciekawiej ?Wśród kociarzy są na ten temat różne, często skrajne opinie. Bo życie kota zamkniętego w czterech ściananach naszego ciasnego mieszkania, w świecie, który my zorganizowaliśmy na nasze potrzeby, jest bardzo dalekie od kociego ideału. Gdzie wieczorne obchody terenu, gdzie wąchanie inspirujących zapachów, które niesie wiatr, gdzie wielogodzinne kontemplacje na murku lub w zaroślach no i przede wszystkim polowania, treść kociego życia… ? Kot, który nigdy tego nie doświadczył nie wie co traci i przystosowuje się do życia jakie ma. Kot, który żył inaczej i znalazł sie w domu bez możliwości wychodzenia często cierpi na zaburzenia przestrzeni zamkniętej – przewlekły stres objawiający się patologicznymi zachowaniami a nawet prowadzący do różnych chorób somatycznych. Są nawet takie koty , które nie są w stanie nigdy przyzwyczaić się do bycia kotem niewychodzącym. Oczywiście pełna swoboda niesie różne stresy, ale są one wpisane w naturalne kocie życie – trochę adrenaliny jest potrzebne do normalnego funkcjonowania organizmów. Koty wychodzące są też bardziej narażone na choroby zakaźne czy różne wypadki, ale wśród kotów żyjących na swobodzie nie znane są schorzenia dróg moczowych, jamy ustnej czy otyłość.

Ideał to oczywiście kot, który jest mieszkańcem domu z ogródkiem w spokojnej okolicy i korzystając ze wszystkich profitów mieszkania z człowiekiem i jego opieki może wychodzić i stosunkowo bezpiecznie pędzić swoje kocie życie. Dla tych kotów, które żyją ze swoimi opiekunami w takich okolicach, gdzie wypuszczanie ich byłoby pewnym ryzykiem obowiązkiem opiekuna jest tak urozmaicić przestrzeń domową, żeby przypominała ona choć trochę kocie środowisko naturalne, nawet jeżeli to popsuje trochę harmonię wystroju mieszkania. Niech kot ma możliwość wspinania się (“kocie drzewka” lub półki), różnych zabaw polegających na bieganiu i chowaniu się np. w kartonach czy torbach, ziołowy ogródek do swojej dyspozycji, ciche kąciki w których może odpoczywać, możliwość wąchania powietrza za oknem i obserwacji świata zewnętrznego( ideałem jest dobrze zabezpieczony przed wypadnięciem balkon).Jeżeli z uzasadnionych powodów podjeliśmy decyzję, że nasz kot będzie kotem niewychodzącym jesteśmy mu to winni.

(6) Komentarze w “Koty niewychodzące”

  1. Ola Napisał/a:

    ciekawy artykuł chyba

  2. urszula1 Napisał/a:

    Moją niewychodzącą kotkę zabieram często na działkę, jest wtedy w 7 niebie. Spina się na płoty, drzewa, obszukuje teren i zjawia się co pewien czas by sprawdzić czy nadal czekam na nią, przychodzi też na zawołanie. Kiedy pogoda nie sprzyja to zabieram ją na plac zabaw gdy nie ma dzieci, są tam krzaki, zarośla i ma choć namiastkę wolności.

  3. Illa Napisał/a:

    a ma obróżke z numerem telefonu?

  4. Sylvija Napisał/a:

    mam młodą kotkę niewychodzącą, która tak kocha swój domek, że nie chce z niego wychodzić. na podwórku boi się wszystkiego, cała drży i tuli się do ziemi. niestety mieszkam w hałaśliwej okolicy. dlatego kotka preferuje buszowanie w mieszkaniu. a ponadto jest ogromnym pieszczochem mówi się: kto w niewoli się urodził, nie będzie pragnął wolności.

  5. minka Napisał/a:

    Jeszcze niedawno mieszkaliśmy na osiedlu i nasza kota była od maleńkości niewychodząca. Teraz mamy domek i kotka poczuła zew natury. Po prostu zobaczyła jak inne koty chodzą, jak my wychodzimy na ogródek a ona w tym czasie na parapecie za szybą. Miała taką smutną minkę! I w końcu nam uciekła na całą noc. Próbowaliśmy ją złapać ale niestety uciekała. Przyszła rano zmarznięta i mokra od rosy i tęsknie rzuciła nam się na ręce.Od tej pory wychodzimy razem na ogród i nikt jej nie goni. Ona chodzi sobie i buszuje a potem przychodzi do domu. Wydaje mi się że dobrze robimy tym bardziej że ona cały czas chce być na zewnątrz

  6. igmu Napisał/a:

    Podoba mi się “zdrowe” podejście do kotów wychodzących. Gdy wzięliśmy z ulicy naszego kota, baliśmy się go wypuścić na zewnątrz-mimo, że mieszkamy w pięknej i względnie bezpiecznej okolicy (mało uczęszczana droga, wokół mnóstwo zieleni, las, psy jedynie wychodzące na smyczy z właścicielami. Nasz kot był jednak tak nieszczęśliwy jak się tylko da; tęsknym wzrokiem obserwował co się dzieje za drzwiami balkonowymi, miauczał całymi godzinami, chcąc się wydostać. W końcu się poddaliśmy bo chcieliśmy by po prostu był szczęśliwy. Nasz kot wyszedł w asyście…Pana Boga :) I z Nim wrócił. I tak jest od kilku lat: on szczęśliwy, my szczęśliwi :)

Dodaj Komentarz