Jak Wygląda Konsultacja
Jeżeli widzisz, że zachowanie Twojego zwierzęcia nie jest takie jakbyś chciał nie czekaj, aż problem sam minie. Odwlekanie konsultacji u specjalisty powoduje utrwalenie się nieprawidłowych zachowań i powoduje, że terapia może stać się dużo trudniejsza i dłuższa.
Jak najszybciej zadzwoń do mnie i umów się na spotkanie.
Spotkanie odbędzie się w Twoim domu, w naturalnym środowisku, gdzie Twoje zwierzę czuje się najbardziej bezpiecznie i zachowuje się naturalnie. Najlepiej żeby obecni byli na nim wszyscy członkowie rodziny.Na pierwsze spotkanie zarezerwuj sobie ok. 2 godzin. W czasie rozmowy będę chciała dowiedzieć się jak najwięcej o zgłaszanym problemie. Poproszę Cię o informację o opinii Waszego lekarza weterynarii na temat aktualnego stanu zdrowia Twojego pupila. Będę pytać o wiek i historię zwierzęcia, sposób odżywiania, zachowania związane z codzienną aktywnością (sen, spacery, zabawa, toaleta, kontakt z właścicielem i innymi ludźmi i zwierzętami). Wspólnie postaramy się zdefiniować problem/problemy i określić cel, jaki chcemy osiągnąć rozpoczynając terapię. Otrzymasz wskazówki co do dalszego postępowania ze zwierzęciem mające na celu wyeliminowanie niepożądanych zachowań i utrwalenia zachowań pożądanych.
Po spotkaniu przygotuję w formie pisemnej podsumowanie ustaleń i zaleceń. Zostaniesz także poproszony o pilne obserwowanie swojego zwierzęcia w trakcie terapii i notowanie zmian jakie zachodzą w jego postępowaniu. Przez czas trwania terapii będziesz mógł się kontaktować ze mną jeżeli będziesz chciał się upewnić czy wszystko stosujesz zgodnie z tym, co ustaliliśmy lub o coś zapytać czy wyjaśnić. Po tym czasie spotkamy się ponownie, aby podsumować rezultaty wprowadzonych zmian. Wspólnie zadecydujemy czy istnieje potrzeba kontynuowania terapii.
Uwaga! Nie udzielam konsultacji telefonicznych ani e-mailowych.
październik 4th, 2008 o godzinie 09:22
Wielka szkoda, że nie ma możliwości konsultacji pocztą
elektroniczną, mieszkam niestety zbyt daleko by uczęszczać na terapię z moim puplilem. Mam kotkę od 4 lat i nazywam ją kotką autystyczną. Wiem, że kocha mnie na swój sposób, jednak zaszczyca mnie swoją obecnością tylko wtedy kiedy uzna to za konieczne, zawsze chowa się gdzieś w innym pomieszczeniu, godzinami izoluje się, a na wołanie rzadko kiedy reaguje, jak już się pojawi to z oddaniem spojrzy, pozwoli pogłaskać jednak tylko raz. Niekiedy zapragnie to wtula się pod moją pachę i symuluje ssanie i dreptanie temu towarzyszące, poza tym jakby jej nie było.
kwiecień 16th, 2009 o godzinie 19:25
Witam serdecznie!
Postanowiłam na Pani blogu przedstawić problem mojego psa, ponieważ moim zdaniem różni się od tych, z którymi zazwyczaj właściciele psów zwracają się do zoopsychologa.
Nasz 7letni Harnaś ( mix owczarka niemieckiego i charta sądząc po wzroście), ma jedną słabość: bieganie obok samochodu.
Na wsi (gdzie się wychował i gdzie spędza z nami praktycznie pół roku) ma okazję pofolgować swojej namiętności, bo przemieszczając się między sąsiednimi wsiami fundujemy mu takie 2-3 kilometrowe przebieżki. (Droga pusta i z miękkim poboczem, auto jedzie wolno, słowem-bez obciążeń).
Niestety, praktyka ta, zapoczątkowana jeszcze w czasach kiedy Harnaś mieszkał na wsi na stałe, po przeprowadzce psa do Warszawy okazała się zgubna w skutkach.
Harnaś nie potrafi spokojnie jechać w środku samochodu. Szczeka tak, jakby miał za chwilę wysiąść i pognać jak chart gończy. Długość podróży nie ma żadnego znaczenia. Nasza wieś jest zaś, bagatela, 400 km od Warszawy i taka podróż przy akompaniamencie szczekania dużego psa nad głową może załatwić nawet najodporniejszego kierowcę. A ostatnio podróżujemy tak średnio raz w miesiącu (i z powrotem).
Za poradą lekarza stosowaliśmy Sedalin, lek na zwiotczenie mięśni, ale jest to bardzo inwazyjny środek i Harnaś już go właściwie nie toleruje. Jeśli zdecydowalibyśmy się podawać mu go dalej, grozi uszkodzeniem nerek, wątroby i Bóg wie jeszcze czym, więc już go nie dajemy. Nasz pan doktor rzucił hasło terapii behawioralnej.
Jakie Pani zdaniem są szanse na oduczenie Harnasia szczekania w aucie?
Łączę pozdrowienia
Monika
kwiecień 21st, 2009 o godzinie 15:27
Myślę,że sanse zawsze są choć pies ma już swoje lata. Warto jednak spróbować bo tego typu zachowanie jest męczące i dla psa i dla Państwa.Zapraszam do kontaktu !
wrzesień 1st, 2009 o godzinie 07:50
Witam
Piszę w sprawie mojej kotki rasy Maine Coon. Od 4 dni prawie wcale się nie wypróżnia mocz jest w bardzo małych ilościach w porównaniu do tego co było dotychczas, kału w ogóle nie ma, kotka straciła apetyt zawsze ze smakiem jadła suchą karmę – podajemy jej karme marki Royal ( dla maine coon-ów na ząbki i kłaczki ) bardzo sporadycznie niewielka ilość whiskasa średnio co 2 dni dostaje saszetki Rafine Gourmet. w porze letniej po zaszczepieniu i zakropleniu na kleszcze przebywała kilka razy na powietrzu na działce. 3 dni temu zauwazyłam w kuwecie coś w rodzaju śluzu – wydaje mi sie ze to nie były wymioty , bo gdy wymiotowała ( nie duzo , wodniste, przeźroczyste i pianką) to poza kuwetą. Kotka jest coś osowiała i mam wrażenie że zaczeła zaniedbywać higienę – ewentualnie myje sie w okolicach odbytu . Kotka ma rok i 4 mies , mamy ją od wrzesnia zesżłego roku i od tego czasu nie zauważyliśmy aby miała jakiś kołtun – wczoraj zauwazylam w okolicy nogi i pod pyszczkiem ( nie wiem cxzy ma to jakies znaczenie…) Kotka straciła równiez na wadze , jej waga dochodziła do 6 kg – teraz 5,05 . Byłam u wet , dał jej paste na kłaczki po 5 ml dziennie do wstrzykniecia do pyszczka oraz 2 razy podane były zastrzyki na zapalenie, powiedział że nie wyczuwa aby w brzuchu było jakies zaparcie. BARDZO PROSZĘ O JAKAS WSJKAZÓWKE!!
Pozdrawiam Ola
wrzesień 1st, 2009 o godzinie 10:03
Olu,
niech Pani jak najszybciej pokaże kotke ponownie lekarzowi lub skonsultuje jej stan z innym lekarzem weterynarii!Zachowanie, o którym Pani pisze ewidentnie wskazuje na stan chorobowy i nie zadowoliłabym się taka diagnozą jaka Pani otrzymała.Np. na kocim forum http://www.miau.pl ma Pani informacje o polecanych lekarzach weterynarii w różnych częsciach Polski- zachęcam do zajrzenia tam.
wrzesień 1st, 2009 o godzinie 12:21
dzisiaj ide ponownie do weterynarza , ma zostać pobrana krew, myślalam zeby zrobic usg ale wet powiedział że przy miekkim brzuszku nic nie bedzie widać. Dziekuuje mimo wszystko za zainteresowanie, mam nadzieje ze po wynikach krwi wszystko bedzie wiadomo i ze bedzie wszystko dobrze. pozdrawiam ola
wrzesień 1st, 2009 o godzinie 12:25
aha zapomnialam dopisać : wet mierzył temp i była ok . czy mogłabym zasugerować jakieś badanie weterynarzowi? czy badanie krwi rozwiaze sprawę?
październik 25th, 2009 o godzinie 16:28
obecnie mieszkam w warszawie
mam 26 lat
jestem na 4 semestrze pedagogiki wczesnoszkolnej i przedszkolnej
niestety nie wydalo mi sie mozliwe pogodzenie zajec w ESPZ z pedagogika
psychologia zwierzeca-psy jest młodym zawodem
moim marzeniem jest pomoc zarowno dzieciom jak i psom
wedlug mnie dzieci i psy maja bardzo duzo cech wspolnych
moze dobrym pomyslem bylby zawod dogoterapeuty
Prosilabym Pania o pomoc w udzieleniu informacji lub podaniu informacji do osoby z ktora moglabym sie skontaktowac w celu pomocy wybrania szkoly-specjalnosci ktora laczy psychologie zwierzat z kontaktem z zdrowymi lub chorymi dziecmi
Z GORY DZIEKUJE
Z WYRAZAMI SZACUNKU MAGDA
prosze odpisac na moj adres mailowy
październik 28th, 2009 o godzinie 23:07
Witam serdecznie,
Bardzo żałuję, że nie przyjmuje Pani w Poznaniu, ponieważ przydałby mi się właśnie ktoś taki, jak Pani… Otóż od niedawna próbuje przyswoić do siebie połrocznego kotka. Błąkał się koło mojego domu, zaczęliśmy go karmić. Potem zniknął i jak wrócił- kulał na jedną łapkę. Pojechaliśmy z nim do weterynarza. Później lekarz zalecił, że jeśli nie chcemy żeby uciekał nam z ogródka czy z okolicy(gdyż docelowo chcieliśmy, zeby w dzień wybiegał się na dworze, a wieczory i noce spędzał w domu)to mamy go trzymać dwa tyg w domu, a potem go wypuścić. I tak zrobiliśmy… Łapka mu wydobrzała i biegał na powietrzu. Na jedną noc wrócił, a teraz ciągle ucieka w to samo miejsce, koło szkoły, gdzie dzieci go męczą… Nie wiem, co mam zrobić żeby nie uciekał od nas, ma u nas wszystko- i jedzenie i ciepło i bardzo o niego dbamy… Zastanawiam się czy jedzenie powinno czekać na niego przed domem? Bo na dziń dzisiejszy, tylko inne koty mu wyżerają z miski..Czy kastracja coś tu może zmienić? Zależy nam na nim bardzo i jak on jest z nami, to też widać, że jest mu dobrze…a potem znika.. Ma obrożę z adresownikiem i już kilkakrotnie był przywożony, ale sytuacja znowu się powtórzyła…. Proszę o pilną poradę i pomoc, co mam zrobić, żeby kotek przyzwyczaił się do nowego domu…Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź i proszę o kontakt na mojego maila…. Jeszcze raz dziękuję. Z wyrazami szacunku,
Karolina
grudzień 28th, 2009 o godzinie 23:23
Witam,
Może Pani mi doradzi jakiego kota wybrać żeby się przytulał i był towarzyski. Posiadam Maine coona lecz te koty nie należą do kotów które lubią się przytulać. Slyszalam również o Ragdollach lecz te koty wystepuja tylko i wylacznie w jasnych kolorach a chcielibysmy kupic kota raczej o ciemnym ubarwieniu..
Z góry dziękuje.
Anna
grudzień 29th, 2009 o godzinie 17:00
Nie ma nigdy 100-procentowej pewności,że trafimy na kota , który lubi pieszczoty.Znaczenie jednak ma tu nie tyle rasa , ale to czy kociak przeszedł prawidłowa socjalizację z człowiekiem tzn. czy w pierwszych, kluczowych dla jego rozwoju, tygodniach życia był brany na ręce przez różnych ludzi , pieszczony , głaskany, czy bawiono się z nim i czy ogólnie mówiąc zetknął się w przyjemnych okolicznościach z tym, co reprezentuje sobą człowiek i ludzkie otoczenie. Dlatego też jeżeli chcieliby Państwo zdecydować się na kota rasowego warto dokładnie poznać hodowle, zobaczyć rodziców kociaka i szczegółowo wypytać sie hodowcę czy zadbał o wczesną socjalizację kociąt.
styczeń 5th, 2010 o godzinie 09:55
Piszę z zapytaniem odnośnie naszej kotki. Wzięliśmy 1,5 letnią kotkę ze schroniska, była zdziczała. Przez pierwszy miesiąc mało ją widzieliśmy, bo ciągle siedziała pod łóżkiem i wychodziła tylko nocą. Potem zaczęły się postępy. Wpierw siedziała i z daleka nas obserwowała, potem dawała się karmić z ręki, bawić zabawkami. Dziś regularnie się bawi, w nocy przychodzi do łóżka polując nasze nogi, jest widać wyluzowana, ma swoje pudełko na oknie. Niestety wszystko tylko z daleka. Kot boi się kontaktu z człowiekiem, nawet nie tyle ucieka co ciągle nas karci bijąc łapakami po rękach i fuczy. Zauważyliśmy że od pewnego momentu jakby postęp oswajania stanął. Mieszkamy w dość małym mieszkaniu i myśleliśmy że bliskość z nami szybko ją oswoi. Minęło 5 miesięcy nic.. Słyszeliśmy że na tym etapie można “zmuszać” kotkę do kontaktu z nami. Często do niej przychodzić i próbować kontaktu mimo niezadowolenia zwierzęcia. Robimy to od pewnego czasu i zauważyliśmy że kot jakby mniej się boi ale za to bardziej się stawia. Dlatego pytam jako doświadczonego fachowca: Co zrobić ? Czy oswajanie na siłę ma sens ? Czy raczej zostawić kota w spokoju ? Jak to w ogóle się ma do jej psychiki ? Czy nie czynimy jej jakiejś krzywdy ?
Pozdrawiam
styczeń 5th, 2010 o godzinie 10:17
Oswajanie ” na siłę ” dorosłego kota nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Byłabym raczej za tym ,żeby zostawić kotce inicjatywę w kontaktach. Oznacza to,że nie należy na siłę wyciagac jej z kryjówki, wpatrywać sie w nią, głaskać jezeli widać ,że ona ucieka przed dotykiem i sie go boi. Kotka prawdopodobnie nie poznała w pierwszych kluczowych tygodniach życia przyjemnego kontaktu z człowiekiem i teraz taka ludzka inicjatywa może ja przerażać. To co mozna robić to karmić ja z ręki przysmakami przemawiając do niej miłym , spokojnym głosem (powtarzając jej imię)lub ustawiać miseczkę z czymś pysznym w niewielkiej odległości od siebie , gdy siedzimy spokojnie i nie zwaracamy uwagi na kotkę.Jeżeli kotka zjada z apetytem codziennie można taka miseczkę przesuwać w swoim kierunku. Dobrze jest też jak najwiecej i regularnie zachęcać kotke do zabawy tak jak ona lubi – ten rodzaj kontaktu z człowiekiem raczej zaakceptuje. No i dać jej czas – u kotów wszystko idzie baaardzo długo.Potrzebuje czasu aby poczuć się pewniej i najlepiej jej w tym nie przeszkadzać.
marzec 4th, 2010 o godzinie 00:29
Witam. Mam w domu dwie niespełna dwuletnie kotki-siostry. Z jedną z nich mam od dłuższego czasu problem i nie wiem czy związane jest to z rują, którą właśnie przechodzi, czy też problem tkwi gdzie indziej. Otóż kotka cały czas znaczy teren-siusia dosłownie wszędzie, a do kuwetki zagląda rzadko. Oprócz tego jest bardzo niespokojna, cały czas spaceruje nerwowo po mieszkaniu i głośno “płacze”. Mało sypia i my też. Nigdy dotąd ruja u moich kotek nie trwała tak długo (teraz to już ponad miesiąc z krótką przerwą) i nie była tak męcząca. A siusiane poza kuwetę zdarzało się bardzo często już wcześniej i to chyba nie ma związku. Po prostu co jakiś czas zaczynała to robic a potem na pewien okres przestawała. I tak w kółko. Jest to dla mnie tym bardziej kłopotliwe bo wynajmuję mieszkanie a “koci” zapach trudno usunąc z wykładzin i mebli. Bardzo proszę o jakąś poradę. Czy mam przeczekac trudny okres u kotki czy zacząc działac w jakimś konkretnym kierunku? Dodam, że z jej siostrą nie mam i nie miałam takich problemów. będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam.
kwiecień 8th, 2010 o godzinie 20:36
Witam serdecznie. Od siedmiu lat mieszka z nami nasz ulubieniec kot (rosyjski-niebieski).Wiem,że nas kocha na swój sposób.Jest bardzo wylewny, ciągle jest przy nas,z oddaniem pozwala się głaskać,zawsze przychodzi się wtulać.Bardzo mało czasu spędza sam.Moim marzeniem jest jeszcze pies,ale nie wiem,jak będzie reagował na niego kotek.Zastanawiam się,czy to jest dobry pomysł.Boję się,że nie zaakceptuje kolejnego członka rodziny.Proszę o poradę.Z góry dziękuję i pozdrawiam.
kwiecień 9th, 2010 o godzinie 11:54
Lizo,
Kot nie koniecznie musi być zachwycony nowym domownikiem bo generalnie koty nie przepadaja za zmianami zwłaszcza na swoim terytorium. Czasem kot jednak lepiej akceptuje psa niż drugiego kota. Natomiast jeżeli kot jest bardzo z Wami związany na pewno poczuje się odsunięty bo z doświadczenia wiem , że pies jako istota bardziej ekspresyjna i domagająca się ciągłej uwagi , gdy pojawia się w domu,powoduje ,ze kot idzie na drugi plan i na pewno bardzo to przeżywa. Jeżeli jesteście Państwo w stanie poświęcać swój czas i uwagę sprawiedliwie dzieląc je między oba zwierzaki można spróbować wprowadzić psa.
kwiecień 10th, 2010 o godzinie 12:17
Witam ponownie PANI Antonino.Serdecznie dziękuję za odpowiedż,ale nurtuje mnie pytanie;jak mam postępować w sytuacji,kiedy mój kicuś nie akceptuję innych zwierząt.Jest szczególnie zazdrosny wsytuacjach,gdy zwracam uwagę na inne.Boję się,że szczeniaczkowi może stać się krzywda.Jak uchronić tego malucha.Może poprostu przejmuję się na wyrost. Z góry ponownie dziękuję i pozdrawiam.
kwiecień 13th, 2010 o godzinie 11:30
Witam,
bardzo proszę o pomoc, we wrześniu córka przyniosła małą 2,5 m-czną koteczkę. Jest przekochana i przecudowna. Z tej naszej wielkiej miłości postanowiliśmy zapewnić jej “rodzeństwo”co nastąpiło na początku lutego 2010, kiedy nasza rezydentka miała 5,5 m-ca, nowa mała 4-5 m-cy. Dokładnie nie wiemy ponieważ jest to kotek dziki (postoczniowy). Od tego też dnia zaczęły się walki , mała dzikuska jest u nas już 2,5 m-ca i raczej nie chcielibyśmy jej oddawać, tym bardziej że w przeszłości już tak z nią postąpiono. Przez około 1 m-c były walki, warczenie i syczenie, cała rodzina była rozdrażniona, a ja właściwie nie spałam czuwając aby żadnej z nich się nic nie stało, przeszłyśmy zadrapania, kulejące nóżki itd.Po m-cu odniosłam wrażenie że jest już lepiej-trochę lepiej, zaczęły się obwąchiwać i przechodzić z obojętnością mała dzikuska nawet sama chodziła do kuwety. Zapomniałam dodać ze rezydentka nie pozwala się jej załatwiać mimo że wystawiłam 2 kuwetę. Niestety rezydentka zaczęła szaleć przez rujkę i znowu od początku, rujka już trwa od 1,5 mca, mam wrażenie ze bez przerwy. Nie wiem co mam zrobić, jestem już załamana:(. Mała beze mnie nie dojdzie do kuwety tak się boi rezydentki, chowa się pod lub za szafkami, mieszkanie przypomina poligon, pełno w nim schronów dla małej dzikuski. My jeszcze nie braliśmy małej na ręce,strasznie tego nie lubi, ucieka i drapie, początkowo siusiała ze strachu. Czasami je z ręki i mogę ją pielęgnować o ile jest na swoim legowisku. Każda wizyta u weta jest dla niej ogromnym stresem, zapewne wiąże się to z niechcianą pogonią za nią i braniem na ręce.Nie znam dokładnie jej historii, na tymczasie była 1 m-c, w czasie którego jeden człowiek wziął ją i oddal po 48 h. Tam pewnie też dostała od jego kotów. Jej rodzeństwo bardzo szybko zaprzyjażniło się z człowiekiem. Mała większość czasu spędza schowana z dala od nas i rezydentki która i tak przeciska się w do niej aby ja atakować, głaszczemy ją często o ile pozwoli, nie wiem co robić i w jaki sposób, może popełniłam gdzieś błąd. Od kilku dni mala w nocy się bawi zabawkami, slyszę że próbuje biegac tj rezydentka i lekko szaleje, rezydetka w tym czasie zamnknieta w sypialni skrobie drzwi, wiec po jakims czasie i tak musze ja wypuścic. Boje się ze mała popadnie w depresję albo się rozchoruje. Od m-ca obie biorą leki na uspokojenie ale średnio to pomaga. Proszę o pomoc!
kwiecień 26th, 2010 o godzinie 06:57
Witam, już od 10 lat mam psa, który został przygarnięty będąc już dorosłym samcem. Weterynarz “ocenił” go wtedy na 5-8 lat, czyli obecnie Frędzel jest już staruszkiem. Nigdy nie lubił czesania, więc raz w roku był strzyżony. Teraz choruje na serce i nie chcę go dodatkowo stresować – zawsze panicznie się bał tych zabiegów. Chciałabym poprosić o radę, w jaki sposób mogę sprawić, by pies pozwolił mi na obcięcie jego sierści. W tej chwili pies zmienia się w dreda.:)
kwiecień 26th, 2010 o godzinie 17:19
Najlepiej powoli, małymi kroczkami,w etapach, z jednoczesnym nagradzaniem, jeżeli zachowuje sie spokojnie w postaci np.ulubionego smakołyka.
kwiecień 26th, 2010 o godzinie 17:30
Malgosiu,
prosze jak najszybciej zaprosic do domu specjalistę – zoopsychologa, który na pewno pomoże w tej sytuacji. Nie wiem , gdzie Pani mieszka – liste zoopsychologów w Polsce znajdzie Pani na stronie Polskiego Stowarzyszenia Zoopsychologów.
kwiecień 26th, 2010 o godzinie 17:34
Tak jak pisałam- trzeba przemyslec sprawe -czy znajdą Państwo tyle czasu , aby poświecic go obu zwierzakom ,żadnego nie zaniedbując. Jezeli kot nie poczuje się odsuniety na drugi plan nie powinien miec agresywnych zamiarów w stosunku do nowego domownika choc rywalizacja o Państwa względy jest nieunikniona.
maj 28th, 2010 o godzinie 16:20
A mój kotek niestety…standardowo sika. sika wszędzie i po wszystkim i nie wiem co juz z tym zrobić. ma czysta kuwetę, ma jedzenie. ostatnio nawet kuweta powędrowała w inne miejsce “może stare mu nie pasowało” ?
i ciągle to samo… łózko…podłoga…buty…kanapa…
maj 30th, 2010 o godzinie 11:51
Witam, mam wielki problem, z którym kompletnie nie mogę sobie poradzić. Mianowicie mam 11 letnią kotkę, która kompletnie nie akcepuje nowego domownika jakim jest 3miesięczny kocurek. Mieszkam w domu jednorodzinnym, wiec kocica wychodzi na dwór, odkąd mały kocurek u nas zamieszkał kocica w ogóle nie wchodzi do domu, ciągle siedzi na dworze. Kotka jest już stara, nie ma zębów, nie poradzi sobie sama na dworze, jestem załamana. Mały kourek jest do niej nastawiony bardzo pozytywnie chyba myśli, że to jego mama, ale ona jak tylko go widzi, prycha i natychmiast ucieka;/. Bardzo proszę o jakąś podpowiedż, co mam zrobić w tej sytuacji?
maj 31st, 2010 o godzinie 12:20
Marzeno,
koty bardzo często mają problem z akceptacja nowego domownika na swoim terytorium ( to nie są zwierzęta, które żyją w stadzie)- dla kota który ma już swoje lata i przyzwyczajenia to wielka rewolucja. To nie szkodzi ,ze z Państwa punktu widzenia wygląda ,że kocurek jest ” bardzo pozytywnie nastawiony” . Ona na pewno widzi to inaczej- to intruz , który nagle wtargnął ( w dodatku za Państwa zgodą)i zaburzył codzienne rytuały tak ważne dla każdego kota. Są oczywiście sposoby ,żeby ułatwić kotom wzajemne akceptowanie się. Powinny poznawać się ze sobą stopniowo , czasami potrzebują na to dużo czasu, ważne jest też pomnożenie ilości dóbr którymi dysponują ( materialnych , a także uwagi i czasu , którym Państwo im poświecają) ,żeby było jak najmniej powodów do rywalizacji. Bardzo polecam zaproszenie do domu specjalisty – zoopsychologa , który podpowie praktycznie jaki to zrobić,żeby ułatwić kotom koegzystencję.
czerwiec 6th, 2010 o godzinie 19:47
Witam, od 6-ściu lat mam w domu przygarniętą suczkę – kundelka, jest średnim psem, bardzo przywiąza do wszystkih domowników, w szczególności do mnie. Niedawno podjęliśmy decyzję o zakupie drugiego psa 14-miesięcznej suczki rasy owczarek niemiecki, która będzie stróżowała działki (przechodzi szkolenie w tym kierunku). Psy już miały dwa spotkania, niestety nasza 6-letnia suka wykazuje agresję do nowej np. ja nie mogę młodej suczki prowadzić na smyczy gdyż nasza ją atakuje, jeśli prowadzę naszą “starą” sukę jest z jej strony bez agresji z zachowaniem odpowiedniego dystansu. Docelowo będą musiały żyć razem, przy czym owczarek będzie na dworzu, kundelek w domu, ale ogród jeden. Proszę o poradę, będę wdzięczna.
Pozdrawiam,
lipiec 5th, 2010 o godzinie 10:47
Dzień dobry. W sobotę mój pies( mieszaniec owczarka i husky-iego) ugryzł naszego 15 miesięcznego synka. Ma rankę na twarzy i trochę zadrapań ale cieszymy się,że nie skończyło się gorzej. Psa mamy od 5-ciu lat,wzięliśmy go ze schroniska jak miał 1,5 roku. Wydawało nam się,że go dobrze wychowaliśmy, ma duży ogród do biegania i dużo miłości z naszej strony. Gdy urodził się nasz Szymonek to od samego początku pies spędzał z nim czas. Zawsze się bawili razem,potrafili cały dzień spędzać razem i mimo tego,że czasami synuś szarpnął go za ogon lub sierść- to nigdy pies nie był agresywny. W sobotę rano pies leżał sobie koło mojej nogi a synek jak codzień rano podszedł,żeby się przywitać. Przypuszczam,że musiał niechcący go nadepnąć albo pociągnąć( byłam przy tym i na pewno go nie szarpał)no i pies się rzucił na synka i ugryzł go w twarz. Oczywiście przeżyliśmy horror i do tej pory ciężko mi się pozbierać(chociaż Synuś już w pełni sił)Policjant kazał nam iść z psem do weterynarza na obserwację(dzisiaj pójdę) ale cały czas zastanawiam się co zrobić z psem? Z jednej strony obawiam się dopuścić psa do dziecka już na zawsze. Ale z drugiej strony przecież jeżeli tego psa zabolało to tylko się chciał obronić.Do tego wydaje mi się,że od czasu upałów pies jest rozdrażniony. Najgorsze jest to,że jak wróciliśmy ze szpitala to synuś pierwsze co zrobił to podbiegł do kojca,żeby się przywitać z jego pieskiem. Nie wiem jak się mam zachować, jak postąpić z psem? Pomimo tego co się stało- to nadal jest nasz pies i nie wyobrażam sobie,żeby go oddać a z drugiej strony boję się o dziecko.Bardzo proszę o radę. Z góry dziękuję
Grażyna
lipiec 22nd, 2010 o godzinie 23:54
Witam!
Mam problem z ktorym nie wiem jak sobie poradzic. Ja i moja kolezanka i ja przygarnelismy 2 kotki (ok 6 – 7 tyg). Moj kot nie sprawia problemu, nigdy nigdzie nie nasikal poza kuwaeta, nie ma z nim najmniejszych prroblemow, poprostu zloto :) Siostra mojego kota natomiast ktora mieszka u mojej kolezanki to zupelnie inna historia…wydaje sie bardzo niespokojna w porownaniu z bratem, chowa sie pod szafka z byle powodu (byle halas w domu ploszy ja) i problem najwiekszy: posikuje wszedzie, czasem troszke czasem duzo, i do kuwety i na dywan i na luzko i znowu do kuwety….nie mozemy jej wyczuc,…nie widac w tym zadnej zasady, reguly. POMOCY!
lipiec 23rd, 2010 o godzinie 00:08
Dodam ze wiczorem przychodzi do kolezanki do luzka, kladzie sie przy kolezance, zasypa i spi tak cala noc. W dzien natomiast, kotka jest bardzo pobudzona, jakby sploszona. Byle gest w jej kierunku ja straszy. Zachowuje sie tak jak wtedy kiedy kota cos baaaaaardzo wystraszy, i jest przez to dziki…Dodam ze oba koty sa z tego samego srodowiska (z tego samego domu). Faktem natomiast jest to ze kotka kolezanki od poczatku wydawala sie bradziej…niesnmiala…mniej odwazna. nie bylo by to problemem gdyby nie to sikanie wszedzie bez reguly jak wyzej juz napisalem.
sierpień 24th, 2010 o godzinie 11:23
Moja kotka została wysterylizowana dwukrotnie ponieważ po pierwszym razie nadal miała ruje , po drugim razie wet powiedział ze wyczyścił co mógł i trzeba czekać i tak przez około 2 miesiące spokój. jakieś 2 miesiące temu ponownie koteczek dostał objawy rui (było do przeżycia) ale po jakimś czasie zaczęła lać (nie znaczyć teren tylko lać)nie jest to również nietrzymanie moczu.(jak ją obserwujemy to do kuwetki a jak nikt jej nie widzi to na ścianę , biurko, sika nawet obok swojej miski,objawy rui trochę się zmniejszają po podani provery ale nie pomaga. Kot jest domowy nie wychodzi. JAKIEŚ SUGESTIE ? A weterynarz dokładnie 3 nie miało pojęcia co to może być POMOCY.- Mysle o kupnie klatki.
grudzień 31st, 2010 o godzinie 13:03
Dzień dobry! Mój kot ma 14 lat, jest samcem po zabiegu kastracji i od 6 lat intensywnie znaczy teren moczem. Zauważyłam, że robi tak tylko kiedy nie ma mnie w domu, natomiast gdy jestem oddaje mocz normalnie do kuwety. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ zapach jest bardzo intensywny i zupełnie nie wiem co robić.
styczeń 14th, 2011 o godzinie 11:27
Witam Panią,
Piszę do Pani, gdyż moja mama ma duży problem ze swoim psem (kundelek). Wzięła go od swojego ojca, który wcześniej przygarnął go z ulicy. Dziadek miał z nim spory problem, bo pies ciągle uciekał i po kilku godzinach wracał zadowolony. Myśleliśmy, że problemem są za krótkie spacery, dlatego moja mama postanowiła wziąć psa do siebie. Wychodziła z nim codziennie na bardzo długie spacery, bawiła się z nim itp, ale pies ciągle uciekał (i wracał do domu, jakby się nic nie stało). Piszczur mieszka u moich rodziców od sierpnia i nie można go zostawić choćby na chwilę samego (robi w domu demolkę:poszarpane ubrania, poduszki, drzwi wejściowe do wymiany) i na dodatek ciągle ucieka i biega po okolicy z innymi psami…Nie wiemy co robić. Boimy się, że psa potrąci samochód lub kogoś ugryzie!Mama zaczęła już myśleć o oddaniu psa do schroniska, bo całe jej życie kręci się wokół poszukiwania psa lub obmyślaniu, gdzie go zostawić (choćby na 30 minut), by niczego nie zniszczył!
Nadmienię także, że pies (oprócz 3 długich spacerów dziennie) mógł zostawać na ogrodzonym podwórku, ale przeskakiwał przez płot i wiał, ile sił w łapach:-)
Dziękuję za pomoc i pozdrawiam
luty 3rd, 2011 o godzinie 21:48
Witam Pania
Pisze w sprawie mojej kotki , która skończy rok w czerwcu od pewnego czasu zaczęła sikać i zostawiać odchody w łóżku mojej mamy… nie znam zupełnie przyczyny ani sposobu pozbycia sie tego nawyku , kiedy zostaje ukarana odechciewa jej sie na 2 dni i…znowu , zaczynam się obawiać ze cierpliwość mojej mamy zaczyna sie kończyć… a tego bym nie chciała , dwa tygodnie temu byla sterylizowana myslalam ze to pomoze ale na marne weterynarz karze mi poczekac jeszcze dwa tyg na spadek jej hormonów… przy czym namawia mnie na kolejne zabiegi czy tego podobne rzeczy a ja nie uważam żeby to było konieczne BARDZO PROSZE o jakąś wskazówkę bo nie chciala bym sie jej pozbywac…
lipiec 8th, 2011 o godzinie 11:12
Witam serdecznie!
Chciałabym prosić o poradę w sprawie mojego niespełna dwuletniego kocura. Mieszka ze mną i ze swoją kocią siostrą i jest wykastrowany. Od jakiegoś czasu choruje na przewlekłe zapalenie wątroby i trzustki. Dostaje zbilansowaną dietę. A mój problem jest następujący: Kot liże różne przedmioty. Np. siada przy krześle i je liże. Z tego co zauważyłam to nasila się to w pewnych okresach a innym razem słabnie, ale nie potrafię tego połączyć z innymi zmianami w jego życiu. Czy takie lizanie może być oznaką jakichś problemów psychicznych? Kot przy tym jest wesoły i inne jego zachowania są normalne. Rozpatrywałam z weterynarzem chorobę sierocą, ale kot opuścił matkę w wieku 4 miesięcy i był od początku wychowywany w domu.
Proszę o radę i pozdrawiam,
M.
styczeń 29th, 2018 o godzinie 17:14
Witam serdecznie.
Chciałabym prosić o radę. od pewnego czasu mam problem z moimi dwiema suczkami może najpierw zacznę od pierwszej.
Maja ma 2 latka i została wzięta jako pół roczne szczenię razem z odziedziczonym z nią 10 letnim pieskiem. Wszystko było dobrze do momentu aż piesek niestety odszedł z powodu choroby. Nadmienię że suczka wychowała się z owym pieskiem od szczeniaczka ale problem zaczął sie jakieś 3 miesiące pózniej zaczęła bać się nagle wychodzenia z mieszkania wczęśniej była na dwór pierwsza wylatywała za drzwi zanim zdążyłam je otworzyć teraz cieszy się jak widzi że chce iść na spacer ale jak ją wołam ucieka do pokoju i się chowa a nic złego jej się nie dzieje przecież na dworzu więc nie wiem z kąd ten strach. Dodam jeszcze że miała zapalenie pęcherza więc pomyślałam że może to strach wywołany bólem ale choroba została wyleczona a sunia dalej ma traumę.
Do tej pory sama z siebie wyszła dwa razy wygląda to trochę jakby się \”zapomniała\” na chwilę ale potem z powrotem ucieka przed spacerem. Nie wiem już co robić.
styczeń 29th, 2018 o godzinie 17:19
Drugi problem dotyczy Mojej 4 letniej labradorki sunia jest pozytywnie nastawiona do wszystkich zawsze chętna do zabawy i wychowana od szczeniaka na podwórku zna wszystkich i zawsze była pierwsza na dwór i spacer od miesiąca coś się zmieniło rano trzeba ją namawiać na spacer popołudniu nawet nie ma mowy żeby się udało widzi smycz i się cieszy ale po zapięciu siada albo się kladzie i idzie na posłanie albo staje przed drzwiami wejsciowymi merdając ogonem ale jak się ją zawoła to ucieka do pokoju. jedyny moment normalnego wyjścia jest wieczorem ale boję się że w ten sposób nabawi się jakiejś choroby wychodzi dwa razy dziennie w ten sposób. Błagam o radę bo już nie wiem co robić:((
Będę wdzięczna za odpowiedz i z góry dziękuję.